Kilka słów o mnie

Od zawsze wokół mojej rodziny i mego życia przewija się Kotlina Jeleniogórska. Tu po wojnie po wyjeździe z Tarnobrzega zamieszkała moja mama, tu poznała mego tatę (pochodził spod Stanisławowa) który miał za zadanie kontrolować jako biegły księgowy Jej pracę. Wprawdzie stąd wyjechali do Wrocławia aby mnie tam począć... Pierwsze w 1957 roku moje kolonie letnie były w Cieplicach przy ul. Leśnej. Pierwszy obóz sportowy w 1969 roku przed Igrzyskami Szkolnymi w Szczecinie był w SP nr 12 przy ulicy Grunwaldzkiej - był to obóz szermierczy, bo działałem wtedy w sekcji szermierczej AZS Politechnika Wrocław z fechtmistrzem Adamem Medyńskim.

Podziel się z innymi

| |

Zabytki magnes, problem czy szansa. Część druga.

2015-02-03 20:09
Strasznie zaswędziały mi palce po ostatniej sesji aby nawiązać do tego co się w Radzie Miejskiej dzieje, ale czuję, że powoli wejdzie to wszystko na spokojniejsze tory bo akurat prezydenci miasta do parlamentu nie kandydują, więc walka z nimi nie będzie się wyborczo opłacała, Może trochę być zamieszania przy absolutorium ale to już w naszej Radzie normalne. Dlatego przejdę do rzeczy ważniejszych i w sumie bardziej trwałych od karier lokalnych polityków, czyli do zabytków.

Wiele osób używa stwierdzeń określając wiele budynków w mieście, "że to przecież zabytki, że należy je chronić, że miasto powinno pomagać finansowo wspólnotom..." Miasto pomaga, wprawdzie nie są to duże kwoty, ale tylko do remontów budynków które są w rejestrze zabytków. Prawo nie pozwala jednostkom samorządu terytorialnego współfinansować innych, niż rejestrowe prywatnych własności. Wiele osób podnosi zabytkowść alei Wojska Polskiego, gdy tymczasem przy tej ulicy tylko pięć obiektów jest w rejestrze zabytków, w tym tylko trzy kamienice nr 1, 9 i 48. Pozostałe dwa obiekty w rejestrze to Teatr i Sąd. Ktoś zaraz zarzuci dlaczego tak mało, dlaczego służby konserwatorskie nie wpisały więcej? Po prostu właściciele tych domów nie chcą aby ich domy były w rejestrze. Do czasu dopóki miasto nie wprowadziło bonifikat przy sprzedaży lokali to i owszem, każdy chciał. Dlaczego? Po prostu chodziło o pieniądze. Przy zaukupie lokalu, czy budynku od miasta, lub państwa wpisanego do rejestru zabytków była ustawowa ulga w wysokości do 50% wartości. Kiedy płaciło się "prawdziwe" pieniądze, np 250 tysięcy złotych za mieszkanie to nabywający bardzo chciał, aby ten obiekt został wcześniej wpisany do rejestru. Była wtedy możliwość, aby złożyć wniosek do konserwatora i pokryć koszty założenia tzw białej karty zabytku (służby konserwatorskie miały zbyt małe srodki aby samemu to opłacać). Koszt wykonania białej karty wynosił około 1000 złotych, ale gdy się "zaoszczędzało" przy zakupie większe kwoty to wola wpisu była ogromna. Kiedy jednak obecnie płaci się przy zakupie 1% wartości (bo rezygnacja przez miasto z 99 % to już jest forma pomocy ), czyli około 2-3000 zł to nabywający nie opłaci kosztów białej karty, bo zaczyna dalej kalkulować. Kiedy obiekt jest w rejestrze zabytków to Prawo Budowlane wrecz nakazuje każdą budowlaną czynność na budynku uzgadniać z Wojewódzkim Konserwatorem i uzyskać decyzję wyrażającą zgodę na proponowany zakres prac. Czyli coś, co przy zwykłym budynku może być wykonane bez projektu na tzw "zgłoszenie", tu musi być wykonany projekt przez architekta, uzyskać akceptację Konserwatora Zabytków, a dopiero na końcu uzyskać decyzję o pozwoleniu na budowę. Kosztuje to i pieniądze i wydłuża czas załatwiania. Więc aby nie mieć tego wszystkiego właściciele domów wręcz bronią się przed wpisaniem do rejestru. Nie przeszkadza to im jednak wyrażać swego zdania, że powinno im się dopłacać, bo to zabytek...

Jak więc widzicie Państwo sytuacja jest patowa. Jak możnaby choć trochę zachęcić właścicieli do umieszczania jednak ich budynków w rejestrze? Co powinno się zrobić? Najpierw uprościć prawo które skróciłoby procedury. Może sama decyzja konserwatora na roboty proste nie wymagałaby późniejszego składania wniosku o pozwolenie. Może w samym zapisie do rejestru powinno się dokładnie określać co w tym budynku jest "święte", a co pozostaje w gestii właściciela i nie wymaga takich procedur. W dzisiejszej Jeleniej Górze i tak duże obszary miasta są wpisane do rejestru. Nie daje to uprawnień do dotacji dla właścicieli budynków nie wpisanych do rejestru, ale zmusza dla wszelkich robót wpływających na wygląd budynku uzyskiwać zgodę Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Takimi obszarami wpisanymi do rejestru jest stara Jelenia Góra w obrębie linii dawnych murów obronnych, przedmieście południowe Jeleniej Góry ograniczone ulicami 1 Maja, Bankowa, Wolności, Wojska Polskiego. Są dawne Cieplice, ale bez dawnego Malinnika, czyli obszar pomiędzy ul. Jagiellońską, Cervi, Wolności. W Cieplicach wpisany jest też do rejstru stare osiedle Fampowskie. Dawny Sobieszów to Zamkowa, Młyńska, Ogrodowa, Dembowskiego, Sądowa, Chałubińskiego, Bronka Czecha, Karkonoska, Romera, Chopina, Hewelisza, Domeyki, Cieplicka do Reymonta z przyległościami.
Są jeszcze miejscowe plany zagospodarowania w których zawarte są zalecenia co mogą i czym muszą się kierować inwestorzy i projektanci przy planowaniu budów, czy przebudów. W tychże planach zawsze będzie zdanie, że na obiekty wpisane do Gminnej Ewidencji Zabytków należy przed rozpoczeciem prac uzyskać pozytywną opinię Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale o samej Gminnej Ewidencji Zabytków to już w kolejnym odcinku.

Kazimierzp czyli Kazimierz Piotrowski

Komentarze

wydojony przez obecną władzę @ 31.61.138.*

wysłany: 2015-02-03 22:46

Wyjedź w okolice dolnego śląska zobaczysz pusto stany nowych opuszczonych pięknych domków full
Cicho

Duch Gór @ 188.29.164.*

wysłany: 2015-02-04 23:57

A czy zabytek, zabytkowi równy jest?

??? @ 37.128.0.*

wysłany: 2015-02-05 07:53

Po co właściciele maja zabiegać o wpis do rejestru zabytków skoro to tylko koszty i kłopoty, a żadnej pomocy ? A poza tym nawet wpis nie powoduje żadnych konkretnych działań ze strony Urzędu Konserwatora ! Wystarczy popatrzeć na niszczejący Dwór Czarne, gdzie od trzech lat Konserwator niczego nie potrafi wyegzekwować ! Takich obiektów jest więcej... Prawo jest bezsilne - więc po co ?

kazimierzp @ 83.26.184.*

wysłany: 2015-02-05 08:43

Każdy zabytek wpisany do rejestru powinien być względem prawa traktowany jednako.
Co do Czarnego to toczą się sprawy w Sądzie i to Sąd ostatecznie określi co dalej - tu Konserwator ściga oficjalnego właściciela, a ten przepisuje ten obiekt na inne formalnie podmioty... Wszystko wskazuje jednak, że ostatecznie miasto odzyska dwór, oby jak najszybciej. Ani Konserwator ani miasto nie może używać w takiej sytuacji "pozaprawnych metod".

??? @ 159.205.111.*

wysłany: 2015-02-05 15:34

Nie mówiłam o pozaprawnych metodach ale o bezwładzie machiny administracyjnej i absolutnym braku możliwości wyegzekwowania istniejącego prawa ! Nie wierzę, że urzędnicy zrobili wszystko co tylko można było w sprawie Dworu Czarne ... A miasto nawet nie kiwnęło palcem w bucie... Procedura ewentualnego odebrania darowizny jest długa i problematyczna, a miasto nie skorzystało nawet z możliwości zablokowania przewłaszczenia. Teraz nie ma już wpływu na obecnego właściciela i ewentualne dalsze przewłaszczenia... Takie są realia nie tylko w tej sprawie !

kazimierzp @ 83.10.176.*

wysłany: 2015-02-05 16:30

Akurat miasto zrobiło w odpowiednim czasie wszystko aby te działania zablokować! Sam uczestniczyłem w niektórych czynnosciach więc wiem. Moje zdjęcia sprzed kilku lat są dowodem i materiałem ikonograficznym do opinii biegłego. Niestety przed kilku laty naiwność pana Jacka (bardzo dorosłego człowieka) spowodowała taka sytuację, a teraz decyzja należy do sądu.
Jest wiele sytuacji gdy dorośli ludzie zachowują się jak naiwne dzieciaki, a potem oczekują że inni pomogą im z trudnej sytuacji wyjść, lu z pieniędzy podatników ich beztroskę pokryją.

AS @ 78.88.141.*

wysłany: 2015-02-24 18:25

Prawdziwy bloger pisze codziennie i ma średnio 10000 czytelników. Codziennie.

Zobacz: Matka Kurka.

Polecam też: Stanisław Michalkiewicz blog.

Warto przekazać jeleniogórskim, pożal się Boże, blogowiczom...

Aleks @ 83.27.225.*

wysłany: 2015-02-27 20:53

Panie Kazimierzu.
Swędzenie palców, którego doznał Pan po ostatniej sesji Rady to może być świerzb. Czy na pewno? Stwierdzi to medyk od skóry i chorób wenerycznych.
Niewykluczone, że nabawił się Pan tego choróbska witając się z którymś z radnych. Być może z grupą radnych, którzy zamiast doradzać Prezydentowi /radzić/ założyli zespół do walki z układem, uosabianym przez Prezydenta.

Wpisz swoje imię, pseudonim:

Wpisz treść: