Kilka słów o mnie

Od zawsze wokół mojej rodziny i mego życia przewija się Kotlina Jeleniogórska. Tu po wojnie po wyjeździe z Tarnobrzega zamieszkała moja mama, tu poznała mego tatę (pochodził spod Stanisławowa) który miał za zadanie kontrolować jako biegły księgowy Jej pracę. Wprawdzie stąd wyjechali do Wrocławia aby mnie tam począć... Pierwsze w 1957 roku moje kolonie letnie były w Cieplicach przy ul. Leśnej. Pierwszy obóz sportowy w 1969 roku przed Igrzyskami Szkolnymi w Szczecinie był w SP nr 12 przy ulicy Grunwaldzkiej - był to obóz szermierczy, bo działałem wtedy w sekcji szermierczej AZS Politechnika Wrocław z fechtmistrzem Adamem Medyńskim.

Podziel się z innymi

| |

Zawsze coś musi się kończyć...

2020-02-18 22:09
W 1993 roku z inicjatywy ówczesnego prezydenta miasta i wojewódzkiego kuratora oświaty powstało w Jeleniej Górze stowarzyszenie Rada Przyjaciół Harcerstwa. Spotkało się kilkanaście osób, w większości byli instruktorzy ZHP i powołali tę Radę. Pierwszym przewodniczącym został prezydent miasta Marcin Zawiła. Opracowałem statut nowego stowarzyszenia i z listą z podpisami członków założycieli RPH zostało zarejestrowane w sądzie. Skąd taki ruch? Ktoś by się zapytał. Po 1989 roku nagle z ZHP wyodrębniło się kilka organizacji harcerskich i każde uważało, że tylko ono jest prawdziwym kontynuatorem ruchu powołanego przez Andrzeja Małkowskiego w 1911 roku we Lwowie. Każdy przedstawiciel z tych organizacji uważał że tylko ich ruchowi należą się dotacje budżetowe, a ci inni to nie... Donatorzy czyli Prezydent Miasta I Kurator Oświaty widzieli też, że dotacje które szły na organizację czasu letniego na dzieci i młodzież w głównej mierze były wydawane na cele organizacji poszczególnych i szczebli (komenda chorągwi, hufca, szczepu,..) jak np. płace, a nie dla potrzebujących. Rada Przyjaciół Harcerstwa powołana w Jeleniej Górze miała właśnie działać na rzecz pomocy wszystkim organizacjom harcerskim bez jakiegokolwiek wynagrodzenia dla działaczy. Wszystko miało iść bezpośrednio na potrzeby uczestników akcji letnich i zimowych: transport, wyżywienie, koszt noclegów. Budziło to opór i kontrreakcję istniejących ZHP, ZHR, Zawiszaków ale z ewentualnej pomocy korzystali, a dotacje miasta czy kuratora w 100% trafiały dla potrzebujących. Nie było żadnych kosztów manipulacyjnych czy osobowych. Przez ponad 25 lat naszej działalności zasady całkowicie społecznego działania się trzymamy! W latach dziewięćdziesiątych byliśmy inicjatorami i organizatorami różnych zdarzeń skautowskich z udziałem wszystkich organizacji harcerskich z udziałem skautów czeskich, niemieckich, harcerzy łużyckich.
W 1994 roku nagle opróżniona została dawna świetlica Karkonoskich Zakładów Papierniczych przy ulicy Wiejskiej będąca przed wojną Domem Ludowym "Gasthaus" dla dawnej wsi Straupitz, która przez pewien czas była użytkowana przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną i tę opróżnioną część budynku na potrzeby RPH Zarząd Miasta nam przydzielił na zasadzie najmu. Bardzo tego chciał główny animator tworzenia RPH druh Antoni Padewski. Kiedy studziłem jego zapędy pytając się, a skąd środki na remont i utrzymanie? Odpowiadał: "co się martwisz, jakoś damy sobie radę!". I rzeczywiście. Rozesłaliśmy różne listy intencyjne do fundacji w Europie licząc, że któraś nas wesprze. I rzeczywiście znalazły się takie, a fundacja holenderska z Leiden dała tyle, że starczyło na remont i wyposażenie sali. W Domu Harcerza, bo tak nazwaliśmy ten budynek, w części które była w naszym najmie zorganizowana została świetlica niepubliczna w której opieką popołudniową zostały objęte dzieci z różnych środowisk. I tak ta świetlica działa ponad 25 lat. Teraz w zajęciach biorą udział też dzieci naszych pierwszych wychowanków. Na utrzymanie tej świetlicy i wypłatę dla wychowawczyni będącej pracownicą udaje się uzyskiwać dotację z różnych pomocowych grantów, a także od indywidualnych darczyńców. W pomieszczeniach świetlicy odbywały się zbiórki niektórych drużyn harcerskich z ZHR, Zawiszaków.
Miasto powoli wyprowadzało z budynku przy Wiejskiej 41b lokatorów zajmujących substandardowe pomieszczenia i przekazywało nam do zagospodarowania. W końcu przyszedł moment, że w naszej dyspozycji znalazł się cały budynek wymagający ogromnych nakładów, aby można było go używać. Własnymi siłami, metodami gospodarczymi, a także za pomocowe środki uzyskane od niemieckich miast i organizacji pokoje stały się świetlicami, pokojami sypialnymi, kuchniami, jadalniami, łazienkami. Wymieniona została cała instalacja "co" wraz z kotłami grzewczymi. Cały teren wokół budynku został ogrodzony, a na nim powstało wielofunkcyjne boisko, mały amfiteatr z miejscem na obrzędowe ogniska. Powstało na bazie Domu Harcerza schronisko młodzieżowe z 54 miejscami noclegowymi. Schronisko "Druh" weszło do sieci schronisk i otrzymuje dotację z Ministerstwa Edukacji Narodowej. To schronisko gościło i gości w swych progach dzieci i młodzież z całej Polski, a także z innych krajów. Byli tu przez lata skauci z Czech, z Erftstadt, z Bautzen. Były setki dzieci i młodzieży polonijnej z Ukrainy z Berdyczowa, Charkowa, Ługańska, Winnicy, Doniecka, Tarnopola. Dom Harcerza bywa bazą dla rajdów turystycznych czy też imprez organizowanych nad Bobrem. Cały czas Dom Harcerza ze schroniskiem "Druh" żyją.
Mamy jako Dom Harcerza podpisaną umowę z miastem na to, że w wypadku jakichś zagrożeń, nieszczęść dajemy nocleg ludziom ze spalonych czy zatopionych mieszkań, a miasto w tym czasie szuka dla nich stałego lokum. Ostatnio jeden pogorzelec, były radny zamiast przebywać z rodziną kilka deklarowanych dób mieszkał u nas prawie dwa lata obiecując wciąż, że jak tylko wyremontuje otrzymane od miasta mieszkanie to się wyprowadzi. Wprawdzie płacił za pobyt, ale stawkę niższą niż wynika z cennika za schronisko. Te jego wpłaty nie pokryły kosztów i szkód jakie swym pobytem nam przysporzył. Był też przypadek, że jedna z radnych chciała zamieszkać w Domu Harcerza na czas remontu swego mieszkania i ogromnie się zdziwiła, że musiałaby za to płacić. "Przecież jestem radną" uzasadniała swą niechęć do zapłaty. Ostatecznie nie zamieszkała, ale za to cały czas robi wokół Domu Harcerza złą atmosferę w radzie miejskiej i urzędzie. Od lat jako stowarzyszenie otrzymujące dotacje z miasta jesteśmy bardzo wnikliwie kontrolowani przez rewidentów urzędu, a także przez San Epid, Straż Pożarną. Żadna z kontroli nieprawidłowości nie znalazła jak i nie stwierdziła jakichkolwiek nieprawidłowości w wykorzystywaniu przyznanych środków. Cały też czas członkowie zarządu RPH organizujący i prowadzący sprawy "papierkowe" i logistyczne w schronisku i świetlicy nie otrzymują z tego tytułu żadnych wynagrodzeń pod jakąkolwiek postacią. Zdarza się wręcz, że sami wręcz dokładamy z własnej kieszeni do bieżących potrzeb. Myśl, że to wszystko jest dla dobra naszych podopiecznych daje nam chęci do działania, a uśmiechnięte i radosne buzie są najlepszą nagrodą.
Jednak powoli w nas się wszystko wypala. Tylko dwie osoby zajmują się tą pracą papierkową i logistyczną. Ja jako przewodniczący no i ta która najwięcej robi to skarbniczka naszego stowarzyszenia druhna Anna Suwalska. Obydwoje jesteśmy emerytami i oboje jesteśmy już mocno zmęczeni. Dobijają nas i zniechęcają różne plotki, insynuacje które są do i na nas kierowane. Ostatnio najbardziej ze strony tej wymienionej wcześniej radnej. Głupio i prymitywnie chce nam zaszkodzić, a tak naprawdę zaszkodzić głównie może tym dzieciom korzystającym ze świetlicy. Zakładaliśmy z druhną Anną że do końca 2020 roku poprowadzimy sprawy Domu Harcerza, a potem wycofujemy się z działalności. Może będą chętni do poprowadzenia. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że władze miasta chcą aby Dom Harcerza przyjął w swe podwoje hufiec ZHP z Jeleniej Góry. Byłoby to nawet dobre rozwiązanie. Podobno jest w nim wielu chętnych do działania społeczników więc zwołamy walne zebranie Rady Przyjaciół Harcerstwa, zawnioskujemy postawienie stowarzyszenia w stan likwidacji i jeżeli walne zebranie się zgodzi to cały majątek organizacji wraz ze zobowiązaniami organizacyjnymi przekażemy hufcowi. Będą mieli wspaniałą bazę i będą mogli wykazać się prowadząc społecznie świetlicę i schronisko. Pracownicy którzy podstawowe prace wykonują w Domu Harcerza już są. Może wtedy ta pani radna im w tym pomoże i przestanie tracić energię na szkodzenie, a zużytkuje ją na pozytywną pracę u podstaw!
Kiedy rozmawiałem z Anią o tych zamierzeniach smutno nam było, bo zostawimy ponad 25 lat pracy. Pracy momentami bardzo ciężkiej, często niewdzięcznej z momentami gdy byli tacy co usiłowali nam czy też nieżyjącemu już druhowi Antoniemu Padewskiemu zaszkodzić. Antoni bardzo to przeżywał, ale swoje robił i wciąż, do końca, był pełen pomysłów i zapału do działania mimo, że dobiegał dziewięćdziesiątki! Dopóki on żył ani przez moment nie dopuszczaliśmy myśli o odejściu, o zaprzestaniu działalności. Przez te lata było jednak więcej momentów radosnych, ogromnej wdzięczności od podopiecznych. Mamy nadzieję, że następcy w tym budynku tego wszystkiego nie zmarnują! Może uda się, może zdążę, te prawie trzydzieści lat naszej wspólnej pracy uda mi się opisać, bo dokumentacja fotograficzna i to bardzo bogata już jest!
Dh Kazimierz Piotrowski pwd
PS: "Harcerzem się jest przez całe życie!" Kiedy w 1967 roku składałem zobowiązanie instruktorskie byłem mocno słowami ślubowania bardzo przejęty! Dzisiaj ma ono taką treść: "Przyjmuję obowiązki instruktora Związku Harcerstwa Polskiego. Jestem świadomy odpowiedzialności harcerskiego wychowawcy i opiekuna. Będę dbać o dobre imię harcerstwa, przestrzegać Statutu ZHP, pracować nad sobą, pogłębiać swoją wiedzę i umiejętności. Wychowam swego następcę. Powierzonej przez Związek Harcerstwa Polskiego służby nie opuszczę samowolnie." Wydaje mi się, że tym słowom jestem wierny! Jestem harcerzem świadomym tego wszystkiego do czego zobowiązuje mnie przyrzeczenie harcerskie i zobowiązanie instruktorskie.

Komentarze

Mirosław Szeffer @ 87.105.34.*

wysłany: 2020-02-19 11:04

Harcerzem byłem niewiele ponad dwa lata, bo tyle przetrwał szczep, w którego skład wchodziła nasza drużyna i w nim zastęp "Błękitni", ale do dzisiaj pamiętam słowa Przyrzeczenia Harcerskiego, zbiórki, akcje, letni obóz, zdobywanie sprawności i patriotyczne piosenki!
Podziwiam społeczną pracę harcerskich działaczy i mam nadzieję, że Wasza, Kaziu, praca nie zmarnuje się i będzie kontynuowana, chociaż niewielka to nadzieja...

Jacek Jakubiec @ 78.8.58.*

wysłany: 2020-02-19 15:09

Kawał zacnej roboty, gratuluję Kazimierzu!

Widz @ 31.60.65.*

wysłany: 2020-02-21 07:22

Wyrazy szacunku!!!

Wpisz swoje imię, pseudonim:

Wpisz treść: